Wyprawa do kraterów
Sobota, 20 sierpnia 2011 | dodano:20.08.2011
Km: | 25.00 | Km teren: | 8.50 | Czas: | 02:11 | km/h: | 11.45 |
Pr. maks.: | 35.20 | Temperatura: | 21.0 | Rower: | Author Unica |
Dzisiejsza wyprawa z Kamilem przebiegała wzdłuż Piątkowa, aż na Górę Morasko. Wyruszyliśmy dosyć późno (godz. 15), ponieważ byłam na prawie 2 godzinnym spacerku z pieskiem dookoła Malty.
Trasa biegła prawie w całości przez ścieżki rowerowe. Pierwsze trudności pojawiły się dopiero od pętli na os. Sobieskiego, gdzie za przyjazdem kolejowym ścieżka zmieniła się z asfaltu na piach. Jadąc wzdłuż żółtego szlaku rowerowego (swoją drogą część tych znaków była kompletnie niewidoczna) dojechaliśmy do czegoś, co myśleliśmy początkowo, że to góra Morasko. Później okazało, iż byliśmy w błędzie.
Następnie zjechaliśmy z górki asfaltem, gdzie też rozwinęłam zabójczą prędkość 35,2 km/h. Na skrzyżowaniu pojechaliśmy w prawo, w ten sposób wjeżdżając w Rezerwat Przyrody Meteoryt Morasko. Zwiedziliśmy kilka stawów, które są pozostałością po uderzeniu meteorytu ok. 5000 lat temu. W niektórych miejscach (w tym podchodzenie pod właściwą górę Morasko) prowadziłam rower, ponieważ jazda na nim wydawała mi się zbyt ekstremalna (wybaczcie, jestem tylko babą). W końcu udało się - jesteśmy na szczycie.
Powrót okazał się w miarę szybki - w większości tą samą drogą, którą przyjechaliśmy.
Trasa biegła prawie w całości przez ścieżki rowerowe. Pierwsze trudności pojawiły się dopiero od pętli na os. Sobieskiego, gdzie za przyjazdem kolejowym ścieżka zmieniła się z asfaltu na piach. Jadąc wzdłuż żółtego szlaku rowerowego (swoją drogą część tych znaków była kompletnie niewidoczna) dojechaliśmy do czegoś, co myśleliśmy początkowo, że to góra Morasko. Później okazało, iż byliśmy w błędzie.
Następnie zjechaliśmy z górki asfaltem, gdzie też rozwinęłam zabójczą prędkość 35,2 km/h. Na skrzyżowaniu pojechaliśmy w prawo, w ten sposób wjeżdżając w Rezerwat Przyrody Meteoryt Morasko. Zwiedziliśmy kilka stawów, które są pozostałością po uderzeniu meteorytu ok. 5000 lat temu. W niektórych miejscach (w tym podchodzenie pod właściwą górę Morasko) prowadziłam rower, ponieważ jazda na nim wydawała mi się zbyt ekstremalna (wybaczcie, jestem tylko babą). W końcu udało się - jesteśmy na szczycie.
Powrót okazał się w miarę szybki - w większości tą samą drogą, którą przyjechaliśmy.
Na czymś, czym myśleliśmy, że to Góra Morasko© babanarowerze
"Prawie" góra Morasko© babanarowerze
Żyj i odżywiaj się zdrowo© babanarowerze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!